piątek, 8 sierpnia 2014

My own happiness factory, czyli kilka słów na temat masła orzechowego

To właśnie miłość do masła orzechowego była inspiracją do nazwania mojego bloga. Narodziła się ona stosunkowo niedawno, ale lepiej późno niż wcale.

Masło orzechowe, tradycyjnie wyrabiane z orzechów arachidowych popularnie zwanych fistaszkami, to produkt cieszący się ostatnio coraz większą popularnością- szczególnie wśród sportowców i osób aktywnych fizycznie. Jeśli jeszcze go nie próbowałeś- nie zwlekaj!


Co się w nim kryje?

Łyżeczka masła orzechowego ma ok. 70 kalorii (czyli aż 600-700 kalorii w 100 gramach!), niewielką ilość błonnika, węglowodanów oraz białka, za to sporo tłuszczu – w 10 gramach jest prawie 7 gramów. Są to jednak w większości zdrowe tłuszcze roślinne, w tym niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, głównie kwasy omega-6 niezwykle ważne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Niestety w typowym maśle orzechowym, które możemy dostać w większości supermarketów natkniemy się na tzw. tłuszcze trans, czyli utwardzone tłuszcze roślinne, które są niestety szkodliwe, dlatego ważne jest, aby dokładnie czytać etykiety i nie dać się wrobić.

Osobiście nie uznaję masła orzechowego masowej produkcji- przygotowuję je sama bo lubię wiedzieć co tak naprawdę jem. Często spotykam się z pytaniami typu "Czy Ty dodajesz do tego MASŁO?" albo "To naprawdę są same orzechy?", które wydają mi się dość zabawne. NIE, masło orzechowe nie ma nic wspólnego ze zwykłym masłem i TAK, to są same orzechy.

Jak zrobić domowe masło?

Do jego przygotowania potrzebujemy oczywiście orzeszków. Polecam fistaszki prażone, w łupinach. Możemy znaleźć takie np. w Biedronce, Lidlu i każdym większym supermarkecie. Kiedy po kilku godzinach zabawy pozbawimy je łupinek przystępujemy do prażenia, co korzystnie wpłynie na ich smak. Orzechy prażyć na patelni lub w piekarniku uważając żeby ich nie przypalić, mniej więcej 5-8 minut, następnie je studzimy. I teraz najważniejsza część procesu, której powodzenie gwarantuje naprawdę dobry robot kuchenny lub blender- ja już jeden niestety spaliłam. Wsypujemy orzeszki i przystępujemy do mielenia. Na początku nie będą wcale przypominały masła, ale raczej piasek- trzeba trochę cierpliwości. W razie problemów ze sprzętem warto zrobić przerwę, jeśli nie chcemy go uszkodzić, a zapewne nie chcemy. Po kilku minutach nasze orzeszki zmienią się w pyszną masę, do której możemy dodać np. cynamon, imbir, odrobinę soli lub cukru- zależnie od upodobań. Możemy też dorzucić pokrojone fistaszki jeśli wolimy wersję "crunchy".

Gotowe masło przekładamy do słoiczka i szczelnie zakręcamy. Przechowujemy w lodówce. Z czasem może dojść do oddzielenia się tłuszczu- to naturalne zjawisko i wtedy wystarczy przemieszać całość.


Masło orzechowe możemy również zrobić z orzechów nerkowca i migdałów. Te pierwsze mają dość ciekawy smak, który do złudzenia przypomina mi nadzienie batonika Kinder Bueno(chociaż mogę się mylić bo nie pamiętam, kiedy ostatni raz go jadłam). Masło migdałowe jest natomiast zdecydowanie bardziej delikatne i mniej wyraziste w smaku.

Co takiego wyjątkowego jest w maśle orzechowym?

Jak dla mnie to przede wszystkim jego uniwersalność. Możemy je dodawać zarówno do słodkich jak i wytrawnych dań. W połączeniu z owsianką jest wprost GENIALNE, świetnie sprawdza się również z pełnoziarnistym pieczywem lub bananem. Warto je jeść, ponieważ hamuje apetyt na słodycze i niezdrowe przekąski i zamiast dostarczać organizmowi puste kalorie i szkodliwe tłuszcze nasycone, zaopatrujemy go w cenne witaminy i minerały, w które bogate są orzechy.

Odnośnie orzechów u wielu osób pojawiają się liczne wątpliwości typu "Orzechy są tłuste, więc nie będę ich jeść bo przytyję". Również sporo nieuświadomionych osób będących na diecie rezygnuje z ich spożywania z obawy o dodatkowe kalorie, więc jak to jest? Otóż jeśli przy spożywaniu zachowamy należyty umiar to orzechy wcale nie są w stanie przeszkodzić nam w dążeniu do pięknej sylwetki, a wręcz przeciwnie- dostarczą cennych składników odżywczych i nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu, jak już wcześniej wspomniałam, zmniejszy się nasz apetyt na słodkie, niezdrowe przekąski. To samo tyczy się masła orzechowego; należy pamiętać, że jest ono produktem wysokokalorycznym i nie powinniśmy pochłaniać go bez umiaru, a doskonale wiem, iż czasem ciężko się powstrzymać przed wyjadaniem go łyżeczką ze słoiczka. Mimo wszystko trzeba trenować silną wolę!

Owsianka z owocami, serkiem wiejskim i ukochanym masłem<3

5 komentarzy:

  1. Masło orzechowe ^^
    Znalazłam takie jedno w sklepie, które miało bardzo proste składniki: orzechy, sól, olej. Mniam....
    A co jeżeli się nie posiada żadnego robota kuchennego ani blendera? Można je zmielić w inny sposób?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można próbować maszynką do mielenia mięsa, jednak zajmie to zdecydowanie więcej czasu i masło nie będzie miało tak rzadkiej konsystencji, ale jak dla mnie lepsze takie niż sklepowe:) Co do składu tego masła- jest ok, ale i tak przegrywa z domowym, gdzie dodatek oleju jest całkowicie zbędny:)

      Usuń
    2. Ja swoje masło robię w dużym robocie z nożami, wsypuję 1 kg orzeszków i włączam na ok 8 minut i mam piękne gładkie masło. Próbowałam blenderem i niestety porażka, chyba 30 min musiałbym je blendować aby uzyskać to co z robota :)

      Usuń
  2. A dlaczego lepsze są orzechy w łupinkach, skoro i tak trzeba je obierać? Mozna kupić takie już obrane?
    Ps. Właśnie trafiłam na Twój blog i już jestem fanką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, dziękuję! :)
      Co do orzechów to preferuję te w łupinkach ponieważ są bardziej aromatyczne, jakby "świeższe". Robiłam masło z własnoręcznie obieranych oraz z tych gotowych i jak dla mnie, wytrawnego smakosza tego smarowidła, wyczuwalna jest znaczna różnica. Polecam sprawdzić :) Pozdrawiam!

      Usuń